Właśnie wróciłam z pięknego i słonecznego Rzymu. Miasto jest zachwycające, zapierające dech w piersiach, niezwykłe i urokliwe, ale…
Ale kilka rzeczy i zjawisk zupełnie mnie zaskoczyło. I choć mogłabym teraz pokazać Wam moją wyprawę do Koloseum, Watykanu, zasypać zdjęciami Ołtarzu Ojczyzny czy Schodów Hiszpańskich, to wolałam opisać moje wrażenia. A ponieważ jak doskonale wiemy, Rzym to Miasto Siedmiu Wzgórz, dlatego poniżej 7 ciekawostek dotyczących Rzymu.
1. Kolej miejska – strach się bać!
Wprawdzie nie mieszkaliśmy w ścisłym centrum, ale kilka metrów od hotelu znajdował się przystanek kolejki podmiejskiej, więc postanowiliśmy wybrać się na kolację właśnie kolejką. Mocno się zdziwiłam, a raczej złapałam za głowę, gdy przyjechała na stację, bo kolejki w tak opłakanym stanie nie widziałam nawet na przedmieściach Paryżu czy w Budapeszcie. Nie da się ukryć, że lata świetności miała już dawno za sobą. Sama podróż to też bardzo wątpliwa przyjemność, bo kolejka z ledwością toczyła się po torach. Nie spodziewałam się tak słabej jakości transportu w tak gigantycznym mieście jakim jest Rzym.
2. Kto pierwszy, ten lepszy!
Na większości ulic Rzymu nie ma na asfalcie pomalowanych linii wyznaczających konkretne pasy ruchu (a może były, ale się zmyły). Dlatego kierowcy ustawiają się na światłach jak chcą i gdy światło zmienia się na zielone, całą masą ruszają do przodu, nie oglądając się na innych. Szczerze, to podziwiam ich za niebywałą fantazję w prowadzeniu samochodów. Zatrzymują się zderzak w zderzak, hamując dosłownie kilka centymetrów przed pojazdem. Naprawdę parę razy w taksówce byłam bliska zawału serca. Co ciekawe, podczas czterech dni pobytu nie widziałam żadnej kolizji na drodze (!) Zaparkowany samochód na środku ronda, tak jak na powyższym zdjęciu – nie ma problemu, przyblokowany wjazd do bramy – normalka, parking na pasach dla pieszych – to też dobre miejsce.
3. Lodowe czary – mary
Najsmaczniejsze lody w Rzymie to nie te pięknie prezentujące się w podświetlonej witrynie, przyozdobione laskami wanilii, owocami, kawałkami czekolad czy innymi sosami do lodów, ale te ukryte w metalowych pojemnikach, których nie widać. Obok widnieją jedynie ich nazwy. Nakładane specjalnymi łopatkami do lodów smakują wyjątkowo wybornie. Lodziarnie w trosce o klienta same produkują te lody. Średnia porcja kosztuje wprawdzie około 6 euro, ale smak nie do podrobienia.
4. Gdzie ta kawa?
Kilka razy zamawiałam podwójne espresso dla mojego męża (ja preferuję cappuccino) i za każdym razem zaglądałam do filiżanki i upewniałam się, czy aby na pewno jest to „doppio”, czyli podwójna kawa, bo było jej tyle, ile kot napłakał, a może i jeszcze mniej. Mój znajomy, który sporo czasu spędza we Włoszech żartuje, że im dalej na południe Włoch, tym w kawiarniach dostaniemy mniej espresso w filiżance, a im dalej na północ, tym będzie go w więcej, ale chyba robi sobie ze mnie żarty, bo ja, entuzjastka cappuccino – również po 11:00, a we Włoszech to grzech, nie mam pojęcia o prawdziwym smaku kawy jakim jest tylko i wyłącznie espresso! Za to trzeba pamiętać o żelaznej zasadzie: zamawiając espresso prosić po prostu o caffè, bo nasze espresso to dla nich raczej pociąg ekspresowy niż kawa ;)
5. Podatek od chodzenia i oddychania
Wymeldowując się z hotelu nie zdziwcie się, że trzeba zapłacić opłatę klimatyczną. W naszym przypadku było to 7 euro za dobę za osobę, czyli łącznie 42 euro za 3 doby! W hotelach o najniższym standardzie opłata klimatyczna kosztuje 3 euro za dobę za osobę, w schroniskach młodzieżowych tej opłaty nie ma.
6. Ferrari? Jakie Ferrari?
Zapomnijcie, że w Rzymie zobaczycie Maserati, Ferrari czy Lamborghini – tam wszyscy jeżdżą zwykłymi autami niewielkich rozmiarów, bo łatwiej jest zaparkować, ale przede wszystkim serce nie boli, gdy ktoś przy parkowaniu (nie)chcący stuknie, puknie, przerysuje, a uwierzcie, że 3/4 samochodów, które widziałam miały jakieś wgniecenia i zarysowania.
7. Płać i płacz!
Wsiadając do taksówki zamówionej przez telefon, można doznać lekkiego szoku, gdy na taryfikatorze widnieje już naliczone 8 lub 12 euro, które to my będziemy musieli na koniec takze zapłacić. O ile dobrze zrozumieliśmy włoskich taksówkarzy – taryfikator włącza się nie w momencie wejścia do taksówki, ale w momencie jej zamówienia przez telefon. Dlatego dojazd pod wskazany adres może kosztować nas kilka euro więcej. Bezpieczniej jest skorzystać z postoju taksówek, o ile to możliwe, gdzie na początek jest stała opłata postojowa, 3 euro.