Każda z nas latami buduje własny styl. Niektóre odnajdują go szybciej, innym ta droga zajmuje nieco więcej czasu. I ja niestety zaliczam się do tej drugiej grupy.
Latami błądziłam stawiając na ilość zamiast na jakość. Szukałam, eksperymentowałam, kombinowałam, niestety ze słabym skutkiem. I ciągle kupowałam, kupowałam, kupowałam. Najdziwniejsze było to, że konkretne elementy garderoby zupełnie do siebie nie pasowały, a gdy już coś mi się spodobało, nosiłam dany zestaw non stop. Zajęło mi sporo czasu, zanim odnalazłam marki odzieżowe, które naprawdę polubiłam i które nie doprowadziły mnie do bankructwa, czy materiały i fasony, w których poczułam się wygodnie i kobieco jednocześnie.
Po wielu latach doszłam do bardzo konkretnych wniosków:
- mniej znaczy więcej,
- czytaj metkę przed zakupem,
- wybieraj kolory i wzory, które odpowiednio pasują do Twojej karnacji i figury, a nie te, które właśnie są modne,
- kilka razy do roku sprawdzaj zawartość szafy i oddawaj ubrania, których nie miałaś na sobie przez ostatnie 2 lata,
- kupuj ubrania w swoim aktualnym rozmiarze i nie łudź się, że za 3 miesiące schudniesz!
Podobne wnioski wyciąga w swojej książce Kasia Tusk. O ile byłabym mądrzejsza, gdybym weszła w posiadanie podobnej książki kilkanaście lat temu! Niestety, do wszystkiego musiałam dojść sama, tracąc mnóstwo czasu i wydając sporo pieniędzy na ubrania, po których już od wielu lat nie ma śladu w mojej szafie. Dlatego książka „Elementarz stylu” to przewodnik dla tych wszystkich dziewczyn, które nie są jeszcze pewne swoich modowych wyborów lub które stojąc przed szafą pełną ubrań, przestępując z nogi na nogę, marudzą, że nie mają się w co ubrać.
Nie, nie podeszłam ukradkiem do kasy w Empiku pytając nieśmiało, gdzie mogę znaleźć „Elementarz stylu”, bo przecież kobieta po 30-stce powinna wiedzieć, jak się ubrać stosownie do wieku, miejsca, okoliczności, a nie szukać tej wiedzy u młodszej dziewczyny.
Raczej z przyjemnością chwyciłam w sklepie za jeden z egzemplarzy, obmyślając plan, jakby tu wcześniej położyć spać 2-letniego synka i mieć trochę czasu dla siebie i tej książki. Zapewniam Was, że wszystko to, czego szukałam w „Elementarzu”– znalazłam.
Czego dowiesz się z książki „Elementarz stylu”?
- baza, czyli co powinno znaleźć się w naszej szafie w zależności od pór roku oraz rzeczy całoroczne, które po prostu musisz mieć (przyznaję się, że nie posiadam klasycznej spódnicy z koła i cielistych baletek – nadrobię);
- kolory, które warto mieć w swojej szafie (granat, czerń, biel, szarość, beż) i dlaczego właśnie one będą idealne również dla Ciebie;
- jak ubrać się intrygująco na wesele przyjaciółki nie męcząc się w niepotrzebnych taftach i jednocześnie nie skraść blasku pannie młodej;
- czy torebka z H&M może wyglądać szykownie;
- detale i akcesoria, na które warto postawić i wydać nieco więcej;
- co warto „ukraść” ze stylu Paryżanek, Włoszek, kobiet z Nowego Jorku i Londynu.
Przyznajcie same, że ciekawią Was odpowiedzi na niektóre z powyższych pytań. Po przeczytaniu tej książki po raz kolejny przeprowadziłam gruntowny remament we własnej szafie, co mnie ogromnie cieszy, bo znalazło się miejsce na kilka ubrań, o których autorka wspomniała w książce, a których jeszcze nie mam! Za to posiadam granatowe mokasyny (Kasia Tusk twierdzi, że skracają sylwetkę) i beżowe jeansy (kompletna modowa pomyłka według autorki), których na pewno nie wyrzucę ze swojej szafy, bo po prostu dobrze się w nich czuję i dobrze wyglądam :)
Jestem przekonana, że każda dwudziestolatka, a nawet trzydziestolatka, która choć odrobinę interesuje się modą, ucieszy się z takiego prezentu pod choinką jak „Elementarz stylu” (do kupienia np. TUTAJ), bo książkę przyjemnie się czyta i jeszcze przyjemniej ogląda. A przecież życie składa się z drobnych przyjemności, na które każda z nas zasługuje ;)