Co?? Tyle pieniędzy za odżywkę do włosów?! No i co z tego że Davines?! Oszalał! Nie ma takiej opcji, że kiedykolwiek wydam TYLE na coś do włosów!
Bo włosy mam ładne. Po mamie. Mucha nie siada. Długie, gęste, kolor też w porządku. Ale Marek, mój fryzjer, któremu jestem wierna jak mężowi, delikatnie zasugerował, że warto byłoby je trochę odżywić nie tylko w salonie, ale także w domu.
Za pierwszym razem przewróciłam oczami, za drugim westchnęłam, a za trzecim w końcu kupiłam, bo ufam mu i wiem, że chce dla moich włosów jak najlepiej – w końcu jestem jego chodzącą wizytówką ;)
Marek wybrał dla mnie kremową odżywkę Oi Conditioner, która zawiera masło morelowe działające nawilżająco i kojąco oraz olejek roucou działający antyoksydacyjnie. Po użyciu odżywki Davines zauważyłam, że:
- włosy rozczesują się nadzwyczaj łatwo, nawet z pomocą grzebienia (wcześniej musiałam używać szczotki Tangle Teezer),
- po użyciu odżywki włosy są niezwykle miękkie,
- odżywka pachnie dokładnie tak samo, jak odżywki używane przez stylistów w salonach, czyli bardzo przyjemnie,
- skraca czas suszenia,
- jest bardzo wydajna,
- nie zawiera siarczanów i parabenów, więc jest łagodna dla włosów.
Odżywka zabezpiecza włosy przed wpływem wysokiej temperatury. Na opakowaniu jest napisane, że należy rozprowadzić produkt na umytych włosach, pozostawić na kilka minut, PRZECZESAĆ WŁOSY i dokładnie spłukać. Znając mnie, zapewne wiecie, że szkoda mi czasu na ich przeczesywanie, więc po prostu nakładam, czekam chwilę i spłukuję, a efekt jest naprawdę zachwycający!
Ta odżywka oprócz ceny nie ma żadnych wad, dlatego jeśli jesteście posiadaczkami włosów długich i/lub zniszczonych, to warto skusić się na jeden z produktów do pielęgnacji włosów tej marki. Oczywiście, moje włosy miały się nieźle także i przed zastosowaniem tej odżywki, więc nie jest to produkt bez którego żyć nie mogę, ale po kilkuletnim farbowaniu włosów również farbami marki Davines coś jest na rzeczy.
Wcześniej farby mnie uczulały, skóra głowy stawała się czerwona, a nawet dochodziło do większych podrażnień, natomiast w przypadku farb Davines NIGDY nie przytrafiło mi się coś podobnego, być może dlatego, że ich farby – podobnie jak odżywki – nie zawierają parabenów.
Spodobały mi się słowa prezesa tej marki:
„Davines nie stara się być największą firmą świata, ale dzięki zaangażowaniu wszystkich najpiękniejszą i najbardziej etyczną”.
Polecam całą markę, nie tylko odżywki, ale też farby. Produkty tej marki do kupienia znajdziecie np. na stronie emag.pl