Ta sytuacja zdarzyła się naprawdę i nie wiem, czy jako matka powinnam się wstydzić, machnąć ręką czy podejść do tematu jak najbardziej poważnie.
Ale po kolei. W sezonie nijako-prawie-wiosennym, Marcel rozchorował się. Standardowo: kaszel, katar, podwyższona temperatura. Nic nowego dla mamy 3,5-letniego przedszkolaka, gdy pogoda za oknem nie może się zdecydować, a wszyscy wokół narzekają na zdrowie. Ponieważ naszej ukochanej pani doktor nie było w tym czasie w Warszawie, wybraliśmy się do innego pediatry. Marcel nie był zachwycony, bo nie lubi zmian, ale choroba terminu nie wybiera.
Po krótkim przywitaniu, zapoznaniu się i rozpoznaniu kaszlu (odwieczny problem – kaszel mokry czy kaszel suchy), pani doktor zajrzała do gardła, następnie skrupulatnie osłuchała Marcela, a na końcu postanowiła sprawdzić uszy z pomocą otoskopu. I wtedy wydobyła z siebie głośny okrzyk dezaprobaty: „Ja tutaj nic nie widzę, nic nie widzę! Sama woskowina! Wie pani, czym to grozi? Zapaleniem uszu jak nic! Konieczna będzie wizyta u laryngologa i usunięcie woskowiny przez lekarza!”
I wtedy moimi całkiem sporymi oczyma wyobraźni, zobaczyłam nasz kolejny niepotrzebny stres, płacz i równie spore i przerażone oczy Marcela. Do niedawna nawet nie pozwalał sobie dotknąć uszu, a teraz musielibyśmy iść do lekarza na usunięcie woskowiny?! Nie ma mowy!
Na koniec – chyba na pocieszenie – pani doktor powiedziała: „Proszę najpierw spróbować samemu oczyścić uszy syna, kupi pani olej parafinowy w aptece, podgrzeje nad świeczką i wleje do uszu, być może pomoże, ale nie gwarantuję”. I wtedy moja wyobraźnia zadziałała jeszcze mocniej: już widzę, jak podgrzewam ten olej, wlewam za dużo albo za gorący do tych maleńkich uszu i dopiero dzieje się tragedia!
Pani doktor przepisała leki, wspomniała coś o kontrolnej wizycie i już byliśmy w drodze do domu. A w domu na spokojnie wszystko przemyślałam. Rzeczywiście, jest problem z czyszczeniem uszu, bo patyczki tylko wpychają woskowinę do środka. Tak, trzeba coś z tym zrobić.
I nagle dostałam olśnienia. Po to są właśnie spray’e do uszu, by bezpiecznie czyścić uszy i mieć kłopot z głowy! W aptece kupiłam od razu 2 opakowania – jedno dla mnie, drugie dla Marcela i najpierw wyjaśniłam synkowi, że od teraz tak będziemy czyścić nasze uszy i to on jako pierwszy może wypróbować spray na mamie :) Syn przystał na to z aprobatą.
W naszym przypadku najlepiej sprawdza się czyszczenie, gdy przed kąpielą zaaplikuję Marcelowi płyn do ucha, wtedy płyn mu nie przeszkadza, bo i tak chlapie się w wodzie. Po kąpieli delikatnie przecieram uszy ręcznikiem. Przyznam szczerze, że przy pierwszej aplikacji ilość woskowiny, która wypłynęła z tych malutkich uszu, lekko mnie zszokowała. Na szczęście kolejne aplikacje okazały się niestraszne.
I tak już od kilku miesięcy używamy Ceruclear, czyli płynu w spray’u do rozpuszczania woskowiny w uszach. Może być on stosowany u dorosłych i dzieci od 6. miesiąca życia.
Do utrzymania regularnej higieny uszu, wystarczy używać go 2 razy w tygodniu, natomiast w przypadku korka woskowinowego, należy stosować 2 razy dziennie, rano i wieczorem przez 3-4 dni. Skład preparatu Ceruclear oparty jest na substancjach pochodzenia roślinnego, nie zawiera konserwantów.
Jak używać spray’u do uszu Ceruclear:
- przechylić głowę, tak by czyszczone ucho znajdowało się u góry,
- wykonać 2 rozpylenia do ucha (Marcelowi wykonuje jedno, ale konkretne),
- pozostawić na minutę, masując nasadę ucha,
- wyprostować głowę, aby roztwór wraz z woskowiną wypłynął z ucha, a następnie wypłukać ucho roztworem soli fizjologicznej lub wodą i wytrzeć.
Na szczęście końcówka spray’u jest tak wyprofilowana, że udaje nam się w każdej pozycji: siedzącej, stojącej czy leżącej, zaaplikować preparat.
Znacie mnie już doskonale, wiecie, że lubię szybkie i skuteczne rozwiązania, a taka higiena uszu jest najbezpieczniejsza. Sama też zmieniłam nawyk czyszczenia uszu, bo do niedawna czyściłam dziecięcymi patyczkami do uszu (tzw. bezpiecznymi), ale one niestety też tylko głębiej wpychały woskowinę do uszu. Dla mnie jednak najważniejsze jest to, że uszy Marcela są już czyste i zdrowe!