Andaluzja to moje miejsce na Ziemi. Nigdzie indziej nie czuję się tak swobodnie i komfortowo, jak na południu Hiszpanii. Zapewne już niedługo będziecie szukać wyjazdu na długi, majowy weekend, bądź rezerwować wakacje, dlatego sprawdźcie, dlaczego warto wybrać moją okolicę.
Nazywam ją moją okolicą, bo mamy tam swoją własną przestrzeń i latamy, gdy tylko uda nam się wygospodarować kilka, kilkanaście wolnych dni. Lot z Warszawy do Malagi (AGP) trwa tylko 4 godziny i bezpośrednio można się tam dostać tanią, ale pewną linią lotniczą Norwegian, natomiast z przesiadką polecicie tam np. Lufthansą czy Swissem. Ceny biletów zaczynają się już od 800 zł w obie strony z bagażem, ale w niektórych miesiącach, np. w lutym nie ma bezpośrednich lotów. Najwygodniej jest wynająć samochód na lotnisku i w ten sposób zwiedzać Andaluzję i Costa del Sol (Słoneczne Wybrzeże). Ceny wynajmu samochodów są dużo niższe poza wakacyjnym sezonem.
Pogoda raczej nie płata tam figli, ale raz nam się zdarzyło, że padało w kwietniu, gdy polecieliśmy spędzić tam Wielkanoc, natomiast w grudniu nie zmoczył nas deszcz ani razu przez ponad dwa tygodnie pobytu, a temperatura wahała się od 17 do 21 stopni Celsjusza. Andaluzja w lipcu i w sierpniu jest bardzo gorąca, dochodzi tam nawet do 36-38 stopni.
Pomyślałam, że polecę wam kilka miast, restauracji i ciekawych miejsc sprawdzonych przeze mnie i moją rodzinę.
Marbella
To rozrywkowe miasto słynie z najlepszych klubów plażowych, ale to port Puerto Banús robi największą furorę, bo latem cumują tam jachty z całego świata. Wzdłuż mariny umiejscowione są ekskluzywne butiki (Louis Vuitton, Gucci, Dolce & Gabbana, Rolex itd.) Sporo tam knajp i restauracji, ale kulinarnie żadna z nich nie zachwyca, raczej skusiłabym się jedynie na kieliszek Cavy lub filiżankę kawy i poobserwowała, jak płeć – głównie – męska, stroszy piórka w swoich Lamborghini, Bentleyach i Ferrari przemieszczając się 5 km/h ;)
Ronda
Od razu ostrzegam, droga do tej malowniczej miejscowości jest kręta i stroma, powrót też przyprawia o mdłości (niestety Marcel zwymiotował w drodze powrotnej), ale warto tam się wybrać, by na własne oczy zobaczyć najpiękniejszą panoramę Andaluzji. To jedno z najstarszych miast Hiszpanii i chyba najbardziej romantyczne, położone nad głęboką przepaścią. Mieliśmy okazję nocować w jednym z apartamentów naprzeciwko XVIII-wiecznego mostu Puente Nuevo (Most Nowy) mierzącego ok. 100 metrów wysokości i tego widoku po prostu się nie zapomina! Najbardziej znana w Andaluzji arena walk byków to Plaza de Toros i mieści się właśnie w Rondzie.
Casares
To niewielkie miasteczko, którego widok z daleka zapiera dech w piersiach! I tak jak wszyscy pstrykają pamiątkowe zdjęcia na greckiej wyspie Santorini, tak samo trzeba przyjechać do hiszpańskiego Casares i zrobić zdjęcie z tym widokiem. Casares to tak naprawdę niewielka, biała wioska z bardzo wąskimi i krętymi uliczkami, za to pełna uroku, małych restauracyjek i przyjaznych ludzi.
Kordoba
Kordoba (hiszp. Córdoba) to miasto, które po prostu trzeba zobaczyć. Starówka została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Przyjęło się, że to miasto Trzech Kultur (Muzułmanów, Chrześcijan i Żydów), więc niech was nie zdziwi np. synagoga z 1315 wieku czy Wielki Meczet. Co roku w Hiszpanii 3 maja odbywa się Święto Krzyża (Krzyża Majowego). Wtedy ulice wypełnione są świętującymi ludźmi, kwiatami, muzyką. I to właśnie w Kordobie tych kwiatów, zdobień, dekoracji zobaczycie najwięcej. W mojej pamięci pozostał przepiękny most Puente Romano, idealny do romantycznych spacerów, który można było podziwiać w serialu „Gra o Tron” (miasto Volantis i Długi Most, czyli tak naprawdę Puente Romano).
A teraz czas na sprawdzone restauracje. Jedliśmy w nich wielokrotnie i wciąż do nich wracamy, więc jest to dobry znak.
Pamiętajcie, że większość restauracji w (naszej) porze obiadowej jest zamknięta, bądź serwuje tylko napoje, czyli zazwyczaj restauracje i kuchnia są otwarte do godziny 14-15, a potem dopiero wieczorem, np. od 19-20. Ważne jest też, by w sezonie zadzwonić wcześniej i zamówić stolik, bo możecie się rozczarować wpadając spontaniczne do restauracji. Ponieważ na Costa del Sol mieszka sporo Anglików i Skandynawów, często będziecie słyszeć język angielski, w restauracjach też porozumiecie się bez większych problemów w języku angielskim. A teraz mój smakowity przegląd restauracji.
El Ancla
Restauracja położona pomiędzy Esteponą a Marbellą, z dużym tarasem i widokiem na morze, gdzie serwowane są przepyszne dania rybne i skorupiaki. Sporo hiszpańskich rodzin wybiera to miejsce na lunch, więc to dobry znak. Drogo, ale naprawdę warto! El Ancla to nie tylko restauracja, ale także Beach Club z basenem i leżakami, których wypożyczenie kosztuje majątek, więc sugeruję jedynie lunch, którego na pewno prędko nie zapomnicie. Pycha!
La Rada
To najlepsza restauracja rybna w naszym mieście Estepona. Jeśli chcecie spróbować ryby zapieczonej w soli (i podpalonej na chwilę na waszych oczach), bądź ośmiornicy po galicyjsku lub steka z tuńczyka to właśnie w tej restauracji. Byliśmy w La Radzie w grudniu na 3-daniowym lunchu za 12 euro (nie wiem, czy obowiązuje także w sezonie) i też bardzo smacznie go wspominamy.
Laguna Village i Camuri
Jeśli śledzicie mnie na Instagramie, pewnie wiecie, że często bywam w Laguna Village, tam jest tak bajecznie, że często publikuję zdjęcia z tego miejsca. To kompleks ze sklepami, restauracjami, plażą i basenem. Moją ulubioną restauracją jest Camuri, gdzie podają przepyszne sushi, idealne kawałki tuńczyka i pyszną kaczkę. Jesteśmy tam za każdym razem podczas pobytu w Hiszpanii.
La Bulla Gastrobar
Niewielka restauracyjka położona w centrum Estepony. Hiszpania to między innymi słynne tapas, czyli małe przekąski na ciepło lub zimno, przygotowywane z przeróżnych składników: ryb, mięsa, warzyw, jaj. Najlepsze tapas zjecie właśnie w La Bulla w Esteponie. Ceny całkiem przyzwoite, bardzo miły personel, przyjemna atmosfera i przepyszne koktajle, zarówno alkoholowe, jak i bezalkoholowe.
Gibraltar
Będąc w Andaluzji, warto również odwiedzić Gibraltar, terytorium zamorskie Wielkiej Brytanii.
To niewielkie państwo liczy jedynie 6,5 km2 i w większości jest skałą, ale ma swój urok.
To jedyne miejsce w Europie, gdzie małpy żyją na wolności, trzeba jednak na nie uważać, bo potrafią w oka mgnieniu ukraść coś z torebki lub zerwać łańcuszek z szyi. Aby pozachwycać się panoramą i zrobić pamiątkowe zdjęcie z małpką, trzeba wjechać na górę kolejką lub specjalnym busem (20 euro/osoby), który zatrzymuje się w strategicznych miejscach, ale ostrzegam, że droga jest dosyć stroma i kręta ;)
Pamiętajcie, żeby zabrać ze sobą paszport lub dowód osobisty, bo Gibraltar nie jest w strefie Schengen i najlepiej wybrać się tam w weekend, kiedy na granicy nie ma kolejek. Samochód można też zostawić przed granicą, przejeść pieszo, a potem poruszać się autobusem miejskim, ale my z reguły wybieramy samochód. Wjeżdżając na Gibraltar nie zdziwcie się, że przejedziecie przez pas startowy lotniska, który na chwilę jest zamykany dla ruchu pieszego i samochodów, gdy startuje bądź ląduje samolot ;) Oficjalną walutą jest funt gibraltarski, ale bez problemu wszędzie zapłacicie w euro.
Miłośnicy golfa wiedzą doskonale, że to właśnie na Costa del Sol znajdą najlepsze pola golfowe, świetnie utrzymane, ze słońcem przez ponad 300 dni w roku (bo Costa del Sol = Costa del Golf).
My mieliśmy okazję przyglądać się grze w golfa z tarasu 5-gwiazdkowego hotelu Villa Padierna (niedaleko Marbelli) i mogę was zapewnić, że warunki są tam wyśmienite, zarówno na polu golfowym Flamingos Golf, jak i w hotelu. A Pani Doda na pewno to potwierdzi, bo właśnie w tym hotelu wzięła niedawno swój ślub ;)