Lubię kosmetyki marki Bielenda, bo za przyzwoitą cenę otrzymuję naprawdę dobrą jakość.
Ostatnio przetestowałam kilka produktów polskiej Bielendy i chciałabym podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami. Podkład liftingujący, serum do twarzy i ciała oraz multifunkcyjny krem korygujący. Czy skradły moje serce?
1. MAKE UP ACADEMIE – LIFTINGUJĄCY FLUID NAWILŻAJĄCY LIFT
Wciąż marzę o podkładzie idealnym. Wypróbowałam już naprawdę sporo, ale jeszcze nie znalazłam tego jedynego, z którym nie mogłabym i nie chciałabym się rozstać. Z reguły jestem zadowolona ze wszystkich podkładów, ale nie czuję chęci i potrzeby ponownego zakupu tego samego fluidu. I tak jest z tym podkładem. Nie mogę się przyczepić, bo:
- przyjemnie i łatwo rozprowadza się na skórze,
- daje poczucie dodatkowego nawilżenia,
- jest całkiem trwały,
- kolor beżowy stapia się z kolorem mojej skóry,
- krycie jest wystarczające,
- produkt jest wydajny,
- wygodne opakowanie z pompką podaje odpowiednią ilość produktu,
- w składzie ma witaminę E, kwas hialuronowy i biosfery retinolu, dlatego dodatkowo zapobiega oznakom starzenia,
- ma świetną cenę, około 18 zł.
Więc skąd moje ALE? Chyba stąd, że oczekuję cudu, efektu jak z reklamy, idealnego krycia i nieskazitelnego efektu przez co najmniej 10 godzin i jednocześnie czegoś, co nie zapcha skutecznie porów, tylko że nie ma takiego podkładu na polskim rynku (?) Mogę jednak zapewnić, że cena do jakości jeśli chodzi o ten liftingujący podkład Bielendy jest jak najbardziej satysfakcjonująca. Na zdjęciu kolor beżowy wygląda na dosyć ciemny, w rzeczywistości na twarzy nie jest.
Czy kupię jeszcze raz: raczej NIE, będę szukać dalej tego jedynego.
2. MULTIFUNKCYJNY KREM KORYGUJĄCY DO CIAŁA CC 10W1
Prawdziwe cudo, fluid do ciała, który nadaje lekko brązowego koloru i do tego delikatnie mieni się na skórze, na dodatek nie trzeba wcześniej używać balsamu do ciała, bo ten produkt także wystarczająco dobrze nawilża skórę. Zapewniam Was, że nie raz uratował moje blade nogi i ręce w środku zimy! Na tubce jest napisane, że ten krem CC :
- udoskonala wygląd skóry – prawda,
- maskuje niedoskonałości – prawda,
- neutralizuje zaczerwienienia i „pajączki” – półprawda,
- dodaje satynowego blasku – prawda.
Jedyne czego nie udało mu się ukryć, to kilku „pajączków” które mam przy kolanach, a poza tym to cudowny korektor do ciała w dużej tubce, który warto mieć w swojej łazience, bo dzięki niemu można poprawić sobie samopoczucie patrząc na delikatnie brązową, połyskującą skórę. Utrzymuje się przez długie godziny, jest nietłusty, szybko się wchłania, zawiera kwas hialuronowy, koenzym Q10, masło kakaowe, witaminę E i jest bezpieczny nawet dla skóry wrażliwej. W swojej łazience miałam już także multifunkcyjny krem optycznie udoskonalający z efektem Blur (recenzja tutaj), ale jeśli miałabym wybierać, to wolę ten ze zdjęcia, bo jest lekko opalizujący. Trzeba tylko pamiętać, żeby dokładnie go rozsmarować, bo zdarzyły mi się dwie smugi na wewnętrznej części przedramion. Świetna cena do jakości, za 175 ml trzeba zapłacić około 20 zł – warto! Bielenda stworzyła naprawdę świetny produkt. Do kupienia np. tutaj.
Czy kupię jeszcze raz: TAK!
3. ALGI MORSKIE – KREMOWE SERUM DO CIAŁA – NAWILŻAJĄCE
Bardzo przyjemny, delikatny zapach, kolor niczym przepyszne lody pistacjowe, a do tego świetnie rozprowadza się na skórze – słowem bardzo dobry produkt do pielęgnacji ciała. Wszystko za sprawą alg błękitnych, oleju z mikroalg i minerałów morskich, które to serum zawiera. Nawilża skórę, szybko się wchłania, dostępne także w wersji odżywczej i regenerującej. Cena to 16 zł za 200 ml.
Czy kupię jeszcze raz: TAK
4. AKTYWNE SERUM ROZJAŚNIAJĄCE ANTI-AGE DZIEŃ/NOC
Ciężko było mi odstawić poprzednie serum, bo było wręcz idealne, stworzone jakby dla mojej skóry i po jego użyciu nie musiałam aplikować żadnych innych kremów. Okazało się, że produkt od Bielendy jest zupełnie inny. Aktywne serum rozjaśniające przeznaczone jest do cery z przebarwieniami, dlatego chyba nie do końca dla mnie, choć zależało mi na produkcie z dużą zawartością witaminy C, bo to jeden z najsilniejszych antyoksydantów, stymulujący produkcję kolagenu, chroniący przed fotostarzeniem się skóry. Po nałożeniu tego serum, czułam jakby skóra się „ściągała” i wręcz natychmiast musiałam użyć jakiegokolwiek kremu, nie było to przyjemne uczucie. Dodatkowo, gdy po wieczornym demakijażu nakładałam serum, czułam lekkie pieczenie na minimalnie przesuszonym czole (chyba od noszenia czapki). Poprzedni olejek arganowy z dodatkiem kwasu hialuronowego też nie zdobył mojego serca, więc będę musiała sięgnąć po kolejne serum tej marki, bo liczę że w końcu trafię na właściwy produkt. Cena tego serum to 23 zł.
Czy kupię jeszcze raz: NIE