Już za moment, już za chwilę dopadnie i Was. Znienacka, całkiem nagle lub powoli, skrycie, dzień po dniu coraz intensywniej.. Niestety jesienna chandra da się prawie wszystkim we znaki.
Ale w tym roku nie wolno nam się skarżyć! Tyle słońca i kresek na termometrze w listopadzie to nie pamiętam! Nie ma co ukrywać, to właśnie słońce daje nam kopa do działania. Nawet dzisiaj rano biegałam w pełnym słońcu i bez wątpienia to mój sprawdzony sposób na poprawę samopoczucia przez cały rok (ach, te endorfiny!) Ale spokojnie, mnie też dopadnie chandra, szczególnie gdy za oknem pada, wieje, a dzień kończy się przed 16-tą, dlatego to zdjęcie powyżej to tylko taka fasada – zazwyczaj tak nie wyglądam, gdy chandra puka do drzwi ;)
Mam jednak pewne patenty, które działają w moim przypadku, więc podzielę się nimi, bo a nuż ktoś z nich skorzysta?
Jesienią, kiedy mamy więcej czasu, a wieczory są długie, staram się załatwić wszystkie wizyty u lekarzy: począwszy od kontroli u stomatologa, poprzez badanie krwi, skończywszy na sprawdzeniu mojej uszkodzonej nerki. Zdrowie to podstawa, więc warto o nie zadbać właśnie jesienią, gdy czas na to pozwala.
Jesienią i zimą suplementuję witaminę D3, bo za każdym razem, gdy wykonuję badanie krwi, w wynikach mam jej niedobór.
Oprócz witaminy D3, piję codziennie napar z czystka, który ma zbawienne działanie dla organizmu, czyli robię coś dobrego dla siebie.
Takiej bomby antyoksydantów, czyli przeciwutleniaczy opóźniających proces starzenia i polifenoli wzmacniających układ odpornościowy nie znajdziecie nigdzie indziej! O piciu czystka pisałam już na blogu, więcej przeczytacie tutaj.
Na poprawę samopoczucia polecam również… porządek w szafie! O ile łatwiej jest mieć na wieszakach wszystko to, w czym chodzimy na co dzień, niż stosy nienoszonych ubrań czy butów od miesięcy, a nawet i lat! Szkoda na nie miejsca! I to właśnie jesienią pozbywam się wszystkiego, czego nie założyłam w ciągu ostatnich 10-12 miesięcy. Włączam ulubioną muzykę, przymierzam, sortuję i co niepotrzebne oddaję dalej.
Dobrym pomysłem jest również wprowadzenie się w świąteczny nastrój. Kto powiedział, że co roku trzeba robić prezenty na ostatnią chwilę? Może właśnie teraz warto się za nimi rozejrzeć?
Mój dobry i sprawdzony patent to także zawieszenie światełek choinkowych w kuchni. Przyklejam je taśmą klejącą wzdłuż kuchennego blatu i dookoła okna. Niby nic, a jednak robi się jakoś przytulniej. Podobnie ze świecami. Zapalam je w kominku, ustawiam tam duże białe świece, bo rzadko jest chętny do rozpalenia w samym kominku ;) Jeśli lubicie zapach wanilii, truskawek, owoców leśnych to nic nie stoi na przeszkodzie, by właśnie taka pachnąca świeca zagościła u Was w kuchni. A będąc już w kuchni – polecam pieczenie pierniczków właśnie w listopadzie. Proponuję też wyszukać nowe smakowe herbaty i pod ciepłym kocem delektować się serialami wysokich lotów – zapewne sami wiecie jakich ;)