Koszula… niejedno ma imię! Choć do tej pory nosiłam je bardzo zachowawczo, ostatnio pozwoliłam sobie na odrobinę fantazji.
Podczas wakacyjnych wyprzedaży w Hiszpanii zupełnie przypadkiem kupiłam różową koszulę. Zaczęłam nosić ją jeszcze podczas pobytu w Hiszpanii, koszula świetnie się spisała na niejednej kolacji ze wspólnymi znajomymi. Na wakacjach zestawiałam ją z krótkimi szortami czy bermudami, dzięki czemu czułam się odrobinę elegancko i wygodnie jednocześnie. Koszula była sporo przeceniona, zamiast 110 Euro, zapłaciłam 55 Euro.
Ale z koszulami jest tak, że muszą być niczym druga skóra, nie mogą rozchodzić się w biuście, rękawy nie mogą być za długie, a materiał musi być przyjemny dla ciała.
Mój pan małżonek kupuje koszule tylko w jednym butiku w Warszawie i wszystkie uszyte są z bawełny egipskiej – rzeczywiście są przyjemne w dotyku i rozmiarowo pasują na niego idealnie, dlatego postanowiłam, że i ja zostawię w swojej szafie tylko takie modele, które w 100% mi odpowiadają. I co? Z pięcioma egzemplarzami musiałam się pożegnać, za to… zrobiło się miejsce na nowe ;)
Pomyślałam, że przygotuję dla Was przegląd koszul, które sama chciałabym mieć w swojej szafie. Co do zasady posiadam jedną świetną niebieską koszulę z Zary (wyjątkowo dobry splot bawełny), a reszta to Massimo Dutti, Trussardi czy Benetton, jednak już wiem, że poszukam kolejnych modeli koszul w sklepach, które oferują świetną jakość: Gant, Ralph Lauren, Sportofino, Tommy Hilfiger.
Moje propozycje koszul znajdziecie poniżej, jestem jednak bardzo ciekawa, jakie Wy polecacie marki koszul? Dajcie znać w komentarzu.
koszula – Ralph Lauren
szorty – One Teaspoon, Plac Trzech Krzyży
kurtka – Orsay
buty – Tod’s
zegarek – Michael Kors
makijaż & manicure – Nail Heart Makeup