Lubię kompleksowe rozwiązania. Jeśli sukienka, to ma pasować na różne okazje, a jeśli krem, to najlepiej niech od razu nawilża i nadaje ładny koloryt skórze.
I właśnie dlatego sięgnęłam po Rosaliac CC La Roche-Posay. To produkt wielozadaniowy. Ma ukryć niedoskonałości, zmniejszyć zaczerwienienia, nawilżać i wyrównywać koloryt – to obiecują producenci, a jakie są moje odczucia?
Krem Rosaliac CC La Roche-Posay ma zdecydowanie dużo więcej plusów niż minusów.
Zacznę od plusów. Od kilku miesięcy moja skóra stała się wrażliwa. Zauważyłam to ja, ale też moja pani kosmetolog. Nie jest to przyjemne uczucie, kiedy po demakijażu, skóra staje się czerwona i piecze. Do tego dochodzi uczucie ściągnięcia. Sięgnęłam po ten krem, bo skierowany jest właśnie do osób z wrażliwą skórą i ma za zadanie zakryć wszelkiego rodzaju zaczerwienia.
I rzeczywiście, ten krem koi i uspokaja moją skórę. Ponadto świetnie nawilża, a to oznacza, że nie trzeba wcześniej nakładać żadnego kremu czy serum.
Kryje tak jak fluid, ale w końcu nazywa się CC, czyli Correct&Cover – ma skorygować i zakryć wszelkie niedoskonałości, dlatego stosuję go zamiast podkładu, nakładając po aplikacji jedynie odrobinę pudru mineralnego. Do tego obłędnie pachnie, jest nietłusty, nie pozostawia żadnych smug na skórze, a dozownik z pompką dozuje dokładnie taką ilość preparatu jaką chcemy. Dużym plusem jest jego wydajność oraz filtr SPF30.
Minusy nie są tak do końca oczywiste: na pewno nie rozprowadza się tak łatwo jak krem, ale mieszam i rozgrzewam go w opuszkach palców, więc dla mnie nie jest to wyjątkowo kłopotliwe. Kolor – jest dosyć ciemny i dla niektórych z was może to być problem. Na mojej skórze jest minimalnie ciemniejszy od tej zimowej, bladej cery, którą teraz oglądam w lustrze, ale nie odcina się szczególnie mocno od koloru szyi – na pewno nie jest to preparat dla dziewczyn o bardzo jasnej cerze. Lubię, gdy skóra wygląda na minimalnie opaloną, nawet zimą, dlatego ten lekko ciemniejszy kolor mi odpowiada. I na koniec cena: kupiłam go za około 65 zł w drogerii Superharm w czasie trwania promocji, cena regularna sięga 100 zł – sporo, ale z drugiej strony z powodzeniem zastępuje 2 preparaty: krem i podkład, które czasem bywają jeszcze droższe.
Czy kupiłabym raz jeszcze?
Tak, ponieważ przydaje się szczególnie rano, gdy odwożę dziecko do przedszkola, a nie mam czasu na pełen makijaż, ale też nie chcę po drodze nikogo przestraszyć ;) Dlatego szybka aplikacja jednego produktu zamiast dwóch – kremu i podkładu – zwycięża. Polecam osobom zabieganym – najlepiej poproście w aptece o próbkę tego kremu, ja tak właśnie zrobiłam, polubiłam i dlatego skusiłam się na jego zakup. Krem dostępny jest tylko w jednym kolorze.