Paznokcie hybrydowe kusiły mnie przez ostatnie kilka miesięcy. Wszyscy dookoła zachwycają się efektami i trwałością, dlatego i ja w końcu postanowiłam spróbować. Pojawił się jednak pewien problem…
Od kilku tygodni moje paznokcie były w kiepskim stanie, żadna ze stosowanych odżywek do paznokci nie chciała zadziałać, dlatego nie miałam pewności, czy na moich paznokciach utrzyma się hybryda. Obawiałam się, że jeszcze bardziej je zniszczy. Na szczęście znalazł się na nie sposób – zabieg o tajemniczej nazwie IBX.
Czym jest zabieg IBX?
To regeneracyjny zabieg, chroniący płytkę paznokcia od środka. Na oczyszczoną i odtłuszczoną płytkę nakłada się preparat, który poddaje się obróbce termicznej w lampie LED lub UV. Preparat wchłania się w miejsca uszkodzone paznokcia, czyli dosłownie wnika w głąb paznokcia!
Zabieg nie tylko wzmacnia i odbudowuje, ale też chroni przed stylizacją paznokcia, na przykład żelową, czy w moim przypadku, hybrydową.
Od razu po zabiegu zauważyłam różnicę – paznokcie wyglądały po prostu na zdrowe! Zabieg IBX pomógł już kilku moich koleżankom, więc śmiało polecam wszystkim, którzy mają rozdwajające się paznokcie, zniszczone od stylizacji lub gdy własne paznokcie często się łamią, tak jak w moim przypadku. Cena zabiegu: 30 zł. Najlepiej wykonać kilka regeneracji, w zależności od stanu paznokci, jednak nie częściej niż raz na 7 dni. Przy pierwszym zabiegu trwa to nieco dłużej, bo nakładane są 2 preparaty, natomiast przy kolejnych zabiegach już tylko jeden.
Semilac i moja pierwsza hybryda
Po zabiegu IBX i usunięciu skórek, przyszedł czas na pierwszą w moim życiu hybrydę. Poszło bardzo sprawnie: najpierw manikiurzystka nałożyła bazę (do wyboru klasyczna lub witaminowa), którą trzymałam w lampie około dwóch minut. Na utwardzoną bazę, położyła pierwszą warstwę koloru, następnie chwila w lampie i drugą warstwę koloru i znów chwila w lampie. Na pomalowane paznokcie położyła Top Coat i… gotowe!
W hybrydzie najlepsze jest to, że nie trzeba się martwić, czy paznokcie są już suche, bo natychmiast po zabiegu można je dotknąć! Wiem, że dla wielu z Was to nic nowego, ale ja jestem wręcz podekscytowana nieskazitelnym manicure aż przez 11 dni!
Przy zwykłym pomalowaniu paznokci efekt utrzymywał się u mnie maksymalnie do 3 dni, a ostatnio już po jednym dniu była porażka, dlatego dla mnie to taka cudowna odmiana. Przy paznokciach hybrydowych ważne jest to, że są to nasze własne paznokcie, a nie nałożony żel czy akryl, dlatego wyglądają absolutnie naturalnie!
Wszystkie moje koleżanki noszące hybrydę ostrzegły mnie, aby nie próbowała sama jej zdejmować, bo to właśnie najbardziej niszczy nasze paznokcie, dlatego znów odwiedzę salon i na pewno raz jeszcze skuszę się na IBX i nową hybrydę. Cena za manicure z hybrydą Semilac w salonie Hair&Nail Concept, który odwiedzam od kilku lat to 94 zł. Lubię to miejsce za to, że wszystkie narzędzia używane do zabiegów są sterylizowane w autoklawie medycznym (takim jak w gabinecie stomatologicznym) i otwierane z opakowań dopiero przy klientce, dlatego ja i moje paznokcie czujemy się bezpieczni :) Do wyboru macie tam około 100 kolorów!
Ile dni utrzymają się paznokcie hybrydowe?
W moim przypadku to 11 dni, ale nawet po 11 dniach wyglądały nieskazitelnie, tyle tylko odrastające paznokcie irytowały mnie i chciałam je „domalować” – tak też zrobiłam na próbę: pomalowałam całą płytkę kolorowym lakierem do paznokci i udało mi się jeszcze 3 dni cieszyć pięknymi paznokciami, dlatego w moim przypadku miałam 14 dni spokoju.
Czy hybryda niszczy paznokcie?
Nie wiem, bo to mój pierwszy raz, ale spotkałam się z wieloma opiniami, że niestety tak się dzieje, ja jednak liczę, że z pomocą zabiegu IBX nic takiego się nie wydarzy. Po kilku miesiącach obiecuję odpowiedzieć tu na blogu na powyższe pytanie.
Hybryda w domu?
Tak, słyszałam i wiem, że można wykonać samemu, ale ponieważ nie mam zdolności artystyczno-manualnych, wolę zdać się na ekspertki :) Szalenie polubiłam paznokcie hybrydowe, jest to niwiarygodna wygoda, w planach mam jeszcze hybrydę z mieniącym się pyłkiem na paznokciach, tzw.”efektem syrenki” oraz „efekt holo” – jak szaleć to szaleć! :)