Czas na kosmetyczne nowości, które starannie przetestowałam i tym razem… bardzo polubiłam.
Muszę przyznać, że w mojej łazience jest naprawdę sporo kosmetyków, ale staram się wybierać dla Was te najciekawsze, które polubiła moja skóra. Przedstawiam 3 nowości i jeden znany Wam zapewne już kosmetyk.
1. Nawilżający olejek do kąpieli i pod prysznic Atoderm Huile de douche, Bioderma
Lubię kosmetyki tej marki. Pasuje mi ich konsystencja, skład, a nawet estetyka opakowań. Nie jestem histeryczną fanką marki Bioderma, ale nie mogę też powiedzieć na nich złego słowa. Właśnie skończyłam opakowanie olejku pod prysznic Huile de douche i muszę przyznać, że bardzo go polubiłam. Pachnie jak oliwka dla niemowląt, przyjemnie się rozprowadza i bardzo dobrze nawilża skórę, szczególnie gdy nie mam czasu na balsamowanie ciała (a ciągle go nie mam) – wtedy sprawdza się idealnie. Jest jednak małe „ale”. Zimą mam szczególnie suchą skórę na łydkach i niestety nawet olejek pod prysznic Huile de douche nie radzi sobie z tym problemem, jednak z całą resztą ciała jak najbardziej. To przyjemny kosmetyk stworzony do skóry suchej i bardzo suchej, a nawet wrażliwej, można go kupić np. w drogerii Superpharm, cena ok. 30 zł za 200 ml.
Czy kupię jeszcze raz? Tak.
2. Krem pod oczy i serum do twarzy Nuxuriance Ultra, Nuxe
Do tej marki mam totalną słabość. Każdy kosmetyk staje się błyskawicznie moim ulubieńcem, a już ten zestaw: serum do twarzy i krem pod oczy to prawdziwy majstersztyk. Możecie się śmiać, ale nakładając na twarz kosmetyki Nuxe czuję się wręcz luksusowo! Ta marka to numer 1 w pielęgnacji przeciwstarzeniowej w aptekach we Francji.
Co takiego mają te kremy, że efekt powala?
Bardzo przyjemnie rozprowadzają się na skórze, błyskawicznie wchłaniają, więc są idealne pod makijaż, cudownie pachną, konsystencja jest wręcz jedwabista, a skóra po ich użyciu wygląda na wypoczętą i rozświetloną. Oczywiście zmarszczki nie znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale moja cera jest w dużo lepszej kondycji. Tak więc polecam Nuxuriance Ultra serum wypełniające i wygładzające o „globalnym” działaniu przeciwstarzeniowym, które regeneruje i wyrównuje koloryt skóry (cena 191 zł za 30 ml) oraz Nuxuriance Ultra krem do pielęgnacji okolic oczu i ust (cena 144 zł za 15 ml) walczące ze zmarszczkami, opadającą skórą, przebarwieniami, obrzękami i z problemem cieni pod oczami. Krem pod oczy stosuję na dzień, natomiast na wieczór, by odrobinę natłuścić okolice oczu – łagodzący krem Sylveco (cena 28,90 zł za 30 ml). Tak poleciła moja pani kosmetolog, a ona wie najlepiej, jak skutecznie walczyć ze zmarszczkami. Zdaje sobie sprawę, że kremy Nuxe są drogie, ale można je upolować dużo taniej podczas promocji w drogerii Superpharm.
Czy kupię jeszcze raz? Zdecydowanie tak.
3. The Only 1, szminka Rimmel
Choć tak naprawdę rzadko używam pomadek, bo mam wąskie usta i raczej wybieram błyszczyki niż pomadki, to ta konkretna szminka Rimmel znalazła miejsce w mojej torebce, ponieważ:
- nawilża i nie wysusza ust,
- ma przyjemny zapach,
- jest trwała,
- ma kremową konsystencję,
- dostępna aż w 13 ciekawych kolorach,
- bardzo dobra cena do jakości.
Mój ulubiony kolor to numer 200, dlatego że można użyć jedynie odrobinę i ładnie podkreślić kolor ust. Aktualnie w drogerii Rossmann są w promocyjnej cenie 20,99 zł.
Czy kupię jeszcze raz? Raczej tak.
4. Tusz do rzęs Volume Celebrity, Eveline Cosmetics
Tusze do rzęs marki Eveline zapewne doskonale już znacie i wiecie, że też należę do grona ich fanek. Wypróbowałam już kilka, a ostatnio kupiłam kolejny, Volume Celebrity (cena 18,59 zł). Co ciekawe, to połączenie tuszu do rzęs i serum w jednym. Tusz ten zawiera specjalne składniki pielęgnacyjne pobudzające rzęsy do wzrostu i odbudowujące strukturę włosa. Marka Eveline zachwala, że po miesiącu stosowania rzęsy będą gęstsze i mocniejsze o 90%, dłuższe i grubsze o 67%. Oczywiście moje rzęsy po dwóch miesiącach stosowania wcale nie są ani dłuższe, ani grubsze, ale przyznam szczerze, że lubię ten tusz, bo wystarczająco dobrze podkreśla rzęsy i co ciekawe nie muszę używać przy nim zalotki do rzęs. Przy jego użyciu nie warto stosować oddzielnego serum do rzęs tej samej marki, bo wtedy rzęsy tylko skleją się na dobre. Jednak cały czas moim faworytem zostaje tusz do rzęs Fiberlast Length&Curl Up (17,59 zł).
Czy kupię jeszcze raz? Raczej nie, ale tylko dlatego, że ciekawią mnie pozostałe mascary tej marki, więc chętnie wypróbuję jakąś nowość.