To już 4 lata prowadzenia bloga! 4 lata, odkąd mogę robić to, co lubię! Jest co świętować.
Kiedy ktoś zakłada bloga, bardzo się stara, by z momentem założenia, wszystko było dopięte na ostatni guzik. Przygotowuje materiał na parę tygodni naprzód. Specjalizuje się w robieniu profesjonalnych zdjęć. Liczy świeżo przybyłych czytelników. A potem bywa już.. różnie. Niektórym starcza sił i pasji na 3 miesiące, innym na rok, a jeszcze inni rezygnują, bo podobno blogi to już przeżytek, a ruch przenosi się do mediów społecznościowych. Jak jest ze mną?
Przyznaję, że są momenty, gdy w głowie mam totalną pustkę, a weny brak. Wcześniej prawie rwałam włosy, by cokolwiek opublikować, bo przecież czytelnicy czekają, bo przecież świat się zawali! Aktualnie podchodzę do tematu z większym dystansem.
Wiem, że podczas wakacji, gdy mam nieco luzu, do głowy wpadają dużo lepsze pomysły niż gdy muszę ogarnąć realny świat jako pani żona, mama, macocha, blogerka i vlogerka w jednym ;) I rzeczywiście, pozwalam sobie na takie przestoje, bo po jakimś czasie i tak przychodzi pomysł na temat.
Początkowo blogowanie traktowałam jako dodatek.
Urodziłam Marcelka, grałam w serialach, reklamach, więc nie byłam pewna, czy mój plan z blogiem na pewno wypali. Teraz po 4 latach, Marcel jest już poważnym przedszkolakiem, a ja poświęcam swój czas tylko pomiędzy bloga, kanał na YouTube, a media społecznościowe.
To bardzo przyjemna praca, choć pewnie sporo osób prychnie na samą myśl, że blogowanie nazywam pracą.
Tak więc oprócz pisania tekstów, nagrywania filmów, pstrykania zdjęć i odpowiadania na maile i wiadomości od czytelniczek, organizuję miejsca, gdzie odbywa się sesja, wyszukuję marki, które stawiają na jakość, uczestniczę w przeróżnych warsztatach, spotkaniach, obsługuję CMS (techniczne sprawy związane z blogiem), główkuję nad tematami do nowych vlogów, wybieram zdjęcia, ujęcia do vlogów. Jest tego naprawdę sporo, ale ja to wszystko po prostu uwielbiam robić, więc dla mnie to sama przyjemność.
W blogowaniu miłe jest to, że gdy np. przeglądam magazyn modowy albo urodowy, wiele produktów znam doskonale, bo jako pierwsza dostałam do przetestowania albo byłam na spotkaniu z marką, zanim produkt trafił na półki w sklepie albo do gazety.
Miłe jest także to, że wiele dziewczyn i kobiet się do mnie uśmiecha.
Nie wiem, czy znają mnie jeszcze z czasów telewizji, czy raczej z bloga, kanału na YouTube, albo z Instagrama, ale to naprawdę fajne uczucie usłyszeć miłe słowo od czytelniczki, np. na lotnisku w Zurychu ;)
I fajne jest również to, że sama decyduję, jakie treści pojawią się na moim blogu, kanale, w mediach społecznościowych.
Że mogę odmówić i podziękować, bo coś mi po prostu nie odpowiada i nie chcę tego pokazywać moim Czytelniczkom czy Obserwatorkom. Że od początku do końca mogę stworzyć coś sama, według własnego pomysłu.
Działam dalej i bardzo dziękuję, że jesteście ze mną już tak długo!
Ściskam!